Kiedy rozpoczęła się II wojna światowa? A właściwie dlaczego dziś wszystkie uroczystości upamiętniające jej rozpoczęcie zaczynają się gdy jest ciemno?

Tekst napisałem dwa lata temu (dziś zatem jego tytuł brzmiałby: 82 lata temu…). I do takich wniosków doszedłem. Polecam tym którzy lubią historię!

Gdzieś tak w okolicach 2013 roku na ekrany kin wszedł film p.t.”Tajemnice Westerplatte”. Jest tam taka scena: pierwszy września 1939 r. major Sucharski spogląda na zegarek, jest 4.45. Słońce wstaje nad Bałtykiem. Zapowiada się piękny dzień. I nagle huk! Co było dalej wszyscy wiemy. Potem spiker polskiego radia wyraźnie informuje, że wojna rozpoczęła się o 5.40. Oj.. jak to? 4.45 wyuczona w szkole i 5.40 podana przez radio? A poza tym przecież o 4.45 jest zupełnie ciemno, bo sprawdziłem o której wschodzi słońce nad Westerplatte w dniu 1 września. Okazało się, że o 5.50. Co za bałagan czasowy. O co w tym wszystkim chodzi? I jeszcze na dokładkę, zupełnie z humorem, zagubiony w nocy (!) na stacji w Brzozkowie Franek Dolas z tekstem: „Mistrzu, jaka to stacja?” w filmie „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. No trzeba to było wszystko rozwiązać co wcale nie okazało się takie proste i poprowadziło do wielu – czasem zdumiewających- teorii.

Polska w strefie UTC+2, a Niemcy w UTC+1 czyli inny czas dla Polski inny dla Niemiec. Spiker, meldunki, raporty, wojenny chaos, niespójności czasowe.
1 września 1939. Spiker w komunikacie radiowym oznajmia, że wojna rozpoczęła się o 5.40. Jeśli uznać komunikat za prawdę to w Polsce obowiązywała inna strefa czasowa dla Polski i inna dla Niemiec. Zdecydowana większość dat w raportach czy to lotników niemieckich czy marynarzy podaje godziny nalotów, ostrzałów, przygotowań zaczynających się cyfrą cztery, ale pojawiają się też czasami cyfry pięć, które mogłyby popierać taką teorię. Tę różnorodność godzin przytaczano szczególnie często e współczesnym wyścigu o ustalenie miejsca, gdzie tak naprawdę rozpoczął pierwszy atak na Polskę. Niespójności czasowe były często podstawą opiniowania, że np. Wieluń był o godzinę później zbombardowany niż zostało ostrzelane Westerplatte.

Panorama centrum Wielunia. Zdjęcie wykonałem 1-go września 2019 r. o godzinie 5.25. Słońce wstanie nad Wieluniem o godzinie 5.58 czyli za ponad pół godziny. Uroczystości związane z obchodami 80-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej i nalotów na Wieluń trwają od godziny 4.40, a więc zaczęły się w całkowitych ciemnościach.

Kilka przykładów:
„31 sierpnia 1939 roku dowódca 4 Floty Powietrznej gen. Wolfram von Richthofen wydał swoim podwładnym rozkazy. Na godzinę 5.00 (!) wyznaczono start bombowców nurkujących Luftwaffe, których zadaniem było zbombardowanie polskiego miasta Wielunia, stolicy powiatu wieluńskiego bezpośrednio graniczącego z III Rzeszą. 76 eskadra bombowców wystartowała z lotniska Nieder-Ellguth (dzisiejsza Ligota Dolna) między Wrocławiem, a Opolem o godzinie 4.02 czasu polskiego. O godzinie 4.35 bombowce znajdowały się już nad Wieluniem. Rozpoczął się pierwszy atak w historii II wojny światowej. „Przerażająco piękny widok! W trzech różnych punktach palą się rogatki miasta, tam gdzie ulokowane były polskie wojska. Na dole widzę dziki chaos, wygląda na to, że ludzie kompletnie potracili głowy” – pisał później w raporcie z nalotu Dietrich Lehmann, obserwator z samolotu rozpoznawczego, który wystartował w kierunku bombardowanego Wielunia o godzinie 4.40. źródło>

Według Mariusa Emmerlinga (autor książek na temat lotnictwa niemieckiego, przyp. własna) wszystkie dokumenty Luftwaffe są czasowo spójne za sobą i z czasem panującym w Polsce – według nich nalot na Wieluń odbył się o 5.30, natomiast lotnicze działania wojenne zostały zainicjowane bombardowaniem przyczółków mostów tczewskich, które według niemieckich dokumentów odbyły się o 4.40. Przyjęcie hipotezy przesunięcia czasu wymagałoby zmiany godziny we wszystkich dokumentach niemieckiego wojska (przykładowo, nalot na Tczew odbyłby się wtedy o 3.40, a bombardowanie Westerplatte o 3.45 czasu polskiego, co nie odpowiada prawdzie). źródło> 

Joachim Trenkner (publicysta niemiecki, przyp. własna) uważa, że w wyniku zmiany czasu pomiędzy II RP a III Rzeszą należy uznać, że według czasu polskiego nalot na Wieluń odbył się o 4.40, a start stukasów o 4.02. Wersję nalotu o 4.40 potwierdzają niektórzy świadkowie, którzy jeszcze teraz pamiętają dokładną godzinę niemieckiego ataku; zeznania naocznych świadków są niespójne (niektórzy pierwsze bomby słyszeli już o 4.20). źródło>

Dr Grzegorz Bębnik, historyk, pracownik katowickiego oddziału IPN, twierdzi jednak, że zgodnie z dziennikiem bojowym dywizjonu, który pierwszy zrzucił bomby na Wieluń, właściwą godziną nalotu na to miasto jest 5.40. źródło>

Kilka lat temu dr Bębnik zakwestionował jednak ustalenia, że Wieluń był pierwszym polskim miastem zbombardowanym przez Niemców. W dwumiesięczniku „Arcana” pisał, że w rzeczywistości bomby spadły na Wieluń o godz. 5.40, a nie jak podawano o godz. 4.40. Różnica wynika – jak tłumaczył – z błędnego przyjęcia, że we wrześniu 1939 r. obowiązywał w Niemczech tzw. czas letni, z godziną przesuniętą do przodu w stosunku do stosowanego wtedy w Polsce czasu środkowoeuropejskiego. źródło> 

Nazbierało się tego i namieszało trochę. Do teorii dołożył sam przywódca III Rzeszy Adolf Hitler, który 1 września w przemówieniu powiedział: „Od godziny piątej czterdzieści pięć odpowiadamy ogniem! Od tej chwili na każdą bombę odpowiedzią będzie bomba!”
Jak to wszystko wytłumaczyć? Jak to wszystko ogarnąć? Przyznać trzeba, że te wszystkie pomyłki cyferkowe mocno nakręciły spory o to gdzie i o której rozpoczęła się II wojna światowa? Czy to było Westerplatte, Wieluń czy Tczew? – zostawimy to. Nas interesuje czy rzeczywiście Polska i Niemcy były w różnych strefach czasowych? Na podstawie powyższych przesłanek można byłoby tak przypuszczać. Słuszność teorii można by podkręcić spoglądając na położenie II Rzeczypospolitej.

Polska w granicach II RP była nieco dalej przesunięta na wschód, o około 16 minut. Dzisiaj najdalej wysunięty na wschód punkt Polski to 24°09′ długości geograficznej wschodniej (zakole Bugu, okolice wsi Zosin) wobec przedwojennych 28°20′ E (okolice miejscowości Dzisna na Białorusi). Spoglądając dziś na podział czasowy państw, można by rzec, że niemal połowa terytorium II RP (część wschodnia) znajdowała się w dzisiejszych strefach, gdzie czas jest przesunięty o jedną godzinę do przodu UTC+3 (Litwa, Białoruś, Ukraina). Najdalszy skrawek wschodniej Litwy, Łotwy i Estonii jest dziś położony bliżej niż najdalszy, wschodni skrawek przedwojennej Polski. Zatem położenie w innej strefie czasowej mogło się zdarzyć i byłoby uzasadnione.
Gdyby przyjąć teorię o różnych strefach czasowych za słuszną to: Niemcy napadłyby na Polskę o godz. 4.45 wg czasu UTC +1 czyli takiego jak obowiązywał na ich terytorium. Wszelkie opisy poderwania sztukasów do lotów byłyby właściwe. W Polsce wg UTC+2 byłaby 5.45. Wg zegarków słońce w Wieluniu wschodziłoby o godz. 5.57, a spiker podawałby właściwą godzinę różniącą się tylko minutami tak jak cały spór o godzinę rozpoczęcia II wojny światowej. Faktyczne wprowadzenie czasu letniego przez Niemców w 1940 roku (UTC+2) zrównałoby ich czas z czasem II RP i czasem wskazywanym przez dzisiejsze zegarki przy wschodzie słońca 1 września o 5.47. Nieźle. Jest tylko jeden mały problem. Po wojnie wprowadzano czas letni w Polsce co powodowałoby jeszcze większe zamieszanie i niespójność z dzisiejszym zegarem. We wrześniu mielibyśmy wg tej teorii UTC+3 a mamy… UTC + 2.
Sięgam po kalendarze z 1939 roku. Takie książkowe, poradniki bardzo modne w tamtych czasach. Tam z pewnością będą zapisane wschody słońca 1 września 1939 r.
Polska: „Kalendarz Echa Polskiego na Rok 1939”, strona 11, miesiąc wrzesień, dzień 1: piątek. Wschód słońca nastąpi o godz. 4.46. źródło>

Niemcy: „Heimatkalender für das oberschlesische Industriegebiet, 1938”, strona 22, miesiąc september: wschód słońca 1 września 1939 r. nastąpi o godz. 5.09. źródło>

Zatem różnica to 23 minuty, prawie dokładnie tyle ile pomiędzy Warszawą (20°80′ E) i Berlinem (13°20′ E). Niewielka różnica może wynikać z błędów pomiarowych. (1 stopień to 4 minuty) 30 minut różnicy wobec 23 wynikających z kalendarza. Teorię z rożnymi strefami czasowym obaliły…. zwykłe, ówcześnie wydawane kalendarze.

A jak jest naprawdę?
W 1939 roku nie stosowano obecnie nam znanego podziału na czas letni i zimowy. Zatem  w 1939  słońce „wstawało wcześniej niż dziś”.  Odpowiednio dla Warszawy była to godzina 4.45 (strefa UTC+1) czyli obecny czas zimowy. Dziś stosujemy podział na czas letni (strefa UTC+2) i czas zimowy (strefa UTC+1). Oznacza to nic innego jak to, że słońce wstaje godzinę później czyli o 5.45. Wystarczy nie przestawiać zegarka podczas wiosny bo osiągnąć ten efekt, efekt świtu o…. 4.45 we wrześniu 1939 roku.
Świt był sprzymierzeńcem dla skutecznego atak samolotów typu JU-87, bo te dopiero od 1943 zostały przystosowane do ataków nocnych (m.in. wyposażono je w odpowiednie przyrządy nawigacyjne oraz noktowizor).
Tak, wiem dziś trudno sobie wyobrazić, by ludzie wstawali tak wcześnie, by zwykłe życie zaczynało się o świcie czyli w okolicach 4.45. Ale to było 80 lat temu. Zegarek był często zbytecznym luksusem. Życie wyznaczała pora dnia i często położenie słońca. Jeśli wstawałeś o świcie, spać szedłeś o zmroku. Nie był telewizji, światła itp. dobrodziejstw wydłużających nam dobę. Spać się szło raczej dużo wcześniej.
Skąd zatem takie pomyłki?
W dniu wybuchu II wojny światowej w III Rzeszy obowiązywał ten sam czas co w II RP. Mogło się zdarzyć, że któryś z nierozgarniętych pilotów wpisywał czas UTC + 0 – Londyn, Paryż. Tak Paryż, Paryż leżał do 1940 roku w tej samej strefie czasowej co Londyn czyli UTC + 0. Dopiero po kapitulacji Francji w 1940 r. wprowadzono na jej terytorium strefę UTC +1. Co ciekawe wcześniej zrobiła to Hiszpania rządzona przez gen. Franco. Hiszpania chciała bardziej by zbliżyć się do faszystowskich Niemiec. Co ciekawe, tak utrwalony porządek czasowy dotrwał do naszych czasów. Zwróćcie uwagę: Londyn i Lizbona UTC+0, a Paryż i Madryt UTC+1 mimo, że są na długościach geograficznych sugerujących ten sam czas dla całej czwórki wymienionych stolic.
Wszystko działo się tak szybko, w chaosie często całkowitym zaskoczeniu, sprzecznie podawanych informacjach. Pomyłki spikera, pomyłka Hitlera, źle wpisana data, strefy czasowe, czas letni i zimowy, wreszcie zwykły jego upływ. To wszystko sprawiło, że ja także uległem rozważaniom. Rozważaniom które doprowadziły mnie do wniosków, że ta 4.45 z 1939 roku to wcale nie ta sama pora dnia co 4.45 osiemdziesiąt lat później.
Różni je godzina, godzina wynikająca z wprowadzenia czasu letniego. Może wszelkie uroczystości powinniśmy rozpoczynać symbolicznie wraz ze wschodem słońca? I nawet gdybym powyżej się mylił, jedno jest pewne: moja przygoda z czasem zainspirowała mnie do tego właśnie zdjęcia:

Panorama Wielunia wykonana 1-go września 2019 roku o godzinie 5.40. Osiemnaście minut przed wschodem słońca (wschód godz. 5.58). Od ponad trzydziestu minut niemieckie Ju-87 są w powietrzu. Pora dnia i związana z nią widoczność jest idealna do przeprowadzenia nalotów 1-go września 1939 roku o godzinie 4.40.