Linia kolejowa 312 czyli z Jerzmanic Zdrój do Marciszowa
Pierwszy raz miałem przyjemność przejechać się tą trasą gdzieś tak w okolicach 1987 roku. Był to praktyczny fragment trasy łączącej Legnicę z Sudetami. Linia powstała w 1896 i kursowała bez przerwy. Nie miałem okazji uczęszczania nią do momentu, aż pojawiły się potrzeby jednodniowych, sobotnich wycieczek w pobliskie Góry Kaczawskie czy w dalsze Rudawy Janowickie.
37 km przygody!
Cała, czynna trasa z Legnicy do Marciszowa liczyła 62 km. Pociąg ze stacji początkowej ruszał o godz. 5.40. W Jerzmanicach Zdrój był o 6.38 gotowy na jazdę po linii oznaczonej jako 312. Z Jerzmanic do Marciszowa odległość wynosiła 37 km, na pokonanie których skład potrzebował jedną godzinę i 25 minut. Zatem ponad dwugodzinną trasę do stacji Marciszów skład pokonywał ze średnią prędkością ponad 25 km/h. Ten „demon prędkości” wspinał się po swej leniwej trasie biegnącej wzdłuż złotonośnej Kaczawy na maksymalną wysokość 461 m n.p.m. Punkt ten wypadał w Płonnej, co względem stacji Jerzmanice Zdrój położonej na wys. 202 m n.p.m. wynosiło trasę ponad 250 metrów w górę.
Cud techniki?
Nie, raczej praktyczne połączenie, które otwierało przed nami możliwość eksploracji Gór Kaczawskich oraz przy stosownej przesiadce umożliwiało wycieczki dalej, np. w Rudawy Janowickie. Przy sprawnej przesiadce w Marciszowie na pociąg jadący do Janowic Wielkich, połączenie linią 312 gwarantowało „królewskie śniadanie na zamku Bolczów” kilka minut po dziewiątej.
Idzie pociąg, idzie…
W 1988 roku trasa z Legnicy do Jerzmanic Zdrój została zelektryfikowana. Oznaczało to przesiadkę w Jerzmanicach Zdrój, skąd skład „szedł” do Marciszowa. Tak, ten pociąg „szedł” o czym wtedy sobie żartowaliśmy, umilając podróż w góry grą w karty i wymyślając o pociągu m.in. takie historyjki: – „Pędzi tak, że można z niego wyskoczyć, zerwać patyk w lesie i wsiąść jak gdyby nigdy nic. – Ale po co ci patyk?…..” A tego to już nie wiedział nikt. Ten skład miał swój urok i jak widać skłaniał ku filozofii. Sunął w górę Kaczawy, mijając kolejne stacje i znajdujące się w ich pobliżu atrakcje: Nowy Kościół, Organy Wielisławskie w Sędziszowej, romański kościół w Świerzawie, Wojcieszów. Zdążyłem jeszcze w 1994 roku skorzystać z tej trasy podczas rowerowej eskapady na szczyt Barańca (w owym czasie, oficjalnie najwyższego szczytu Gór Kaczawskich) i do schroniska Szwajcarka.
Koniec, teraz możemy iść pieszo.
Linia kolejowa 312 została zamknięta w 1995 roku. Nie dożyła stulecia. Zabrakło jej jednego roku. Przypomniałem sobie o niej dziś: 25 lat po jej zamknięciu i obiecałem wykonać rekonesans po linii tak szybko jak szybko skończy się ta zaraza. Zatem szykuje się 37 km foto przygody, na starym trakcie kolejowym, pośród złotonośnych gór i tajemniczych okolic. Do zobaczenia, relacja wkrótce!
(Sebastian Mierzwa, kwiecień 2020 r.)
Ps. Około 1990 roku miałem przyjemność jechać parowozem z Marciszowa do Jawora. Trasa licząca 41 km wiodła przez Bolków, Roztokę, Siekierzyce (trasa 331 i 302). Obsługiwała ją lokomotywa. Tak dymiąca, że kiedy wyjrzałem przez okno twarz miałem umorusaną sadzą.
Fragment filmu oddającego klimatu tego przejazdu oddaje ten film:
..niezastapiony w tym temacie Pan Andrzej Mastalerz…w filmie z 1995, byc moze – jak mowi tytul, ostatni pociag do Strzegomia…
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.