– To już koniec, zapomnieli o nas! – krzyknął Hans do Kurta. Kończył się ten krótki grudniowy dzień. Zaczynało szarzeć. Hans wraz ze swoim o dwa lata starszym kolegą, który mieszkał w pobliskim Liegnitz siedzieli na drzewach w coraz ciemniejszym sercu lasu zwanego Koitzer Wald leżącego gdzieś pomiędzy Wangten a Überschau. Na śniegu, we krwi leżały truchła zastrzelonych niedawno trzech dzików. Były to dorodny odyniec i nieco mniejsza locha oraz młody samiec. Zwierzęta były wypatroszone. Ich wnętrzności już nie dymiły ciepłem. Zdążyły ostygnąć. W ich pobliżu chłopcy siedzieli już kilka godzin. Najpierw kręcili się wokół leżących pokotem ciał. Potem, wraz z upływam czasu i nasilającym się strachem postanowili wspiąć się na pobliskie drzewa. Teraz obserwowali leśną przecinkę w nadziej, że wrócą po nich ci którzy ich tu zostawili. Było coraz później i chłodniej.

To był niezwykły dzień, jeden z tych na które czeka się z utęsknieniem. Odkąd Hans skończył osiem lat czekał na wielokrotnie obiecane mu przez ojca polowanie. Ten był zapalonym myśliwym. Gdy przychodziła niedziela przebierał się w strój myśliwego, zabierał dubeltówkę i znikał na cały dzień wracając późnym wieczorem obwieszony zdobyczami. Czasem był to bażant, a zwykle zając. Zdarzało się, że były to tylko opowieści. Gdy wracał, rozsiadał się w starej kuchni, zdejmował kapelusz i czyszcząc broń opowiadał te wszystkie barwne historie minionego dnia. Jak np. tę gdy wycelowawszy do okazałego jelenia z pięknym porożem spudlił gdyż frywolna, kolorowa sikorka usiadła mu na lufie i zasłoniła muszkę. Albo tę gdy musiał ratować się ucieczką przed wielkim odyńcem gdyż ten przypuścił na niego szarżę i w efekcie porzuciwszy broń musiał wdrapać się na drzewo.

– Hans, a jak oni po nas nie przyjdą to co my zrobimy?
– Kurt, oni muszą przyjść. Przecież zostawili oprócz nas te wielkie góry mięsa. Wiesz przecież, że te dziki są dla nich bardzo ważne. Widziałeś jak ten z brodą wyrwał kawałek sierści z grzbietu tego największego, zanurzył go w krwi i smarował tym mojego ojca po twarzy?
– Tak, tak widziałem, ale wszystko ci się pomieszało. To była gałązka świerku, zresztą zobaczysz co ma tata na kapeluszu. Sierść też tam powinna być, ale czysta, na pamiątkę. Widziałem też, że i dla żartu to i ciebie pomazali po nosie. W końcu to twoje pierwsze polowanie. Wygląda na to, że twój ojciec będzie dziś królem polowania, bo odkąd poszli ani razu nie słychać było strzałów. Cicho! Coś słychać. Eeee nie to znowu pociąg.

Pośród ciszy, w oddali rzeczywiście słychać było stukot pociągu, który wydawało się, że przejedzie dróżką obok leżących dzików. Z kolejowej trasy Breslau – Berlin dochodziły stopniowo nasilające się dźwięki, które w cichym lesie dudniły donośnym echem. Gdy zaczęły cichnąć zdawało się słyszeć ludzkie głosy, które były coraz bardziej wyraźne. Ledwo widoczna grupka mężczyzn, z których niektórzy palili papierosy, zbliżała się do chłopców. To tu- krzyknął jeden z myśliwych szturchając noga rozbebeszonego zwierza. Dziki są, ale gdzie są chłopcy?
Hans z Kurtem siedzieli cicho na drzewach kurczowo trzymając w rękach swoje noże. Serca biły im okrutnie lecz po chwili strach zamienił się w radość. Tato – krzyknął Hans. Tu jesteśmy!

Wieczór minął im w pobliskim Royn, w Gasthaus Hofmann’s gdzie wraz z resztą myśliwych Król Polowania ucztował dzisiejsze zwycięstwo racząc towarzyszy takimi opowieściami:
– No miałbym dziś jeszcze lisa w kolekcji, ale nie uwierzycie moi mili co mi się przytrafiło. Strzeliłem, trafiłem, podchodzę, leży. Biorę go więc za kitę, podnoszę, piękna sztuka. Zarzucam na plecy i idę. I nagle… nie uwierzycie! – Chapsnął mnie za pośladek, puściłem kitę, a lis w tym czasie czmychnął do lasu. Niesamowite!
Teraz już wszyscy trzymali się ze śmiechu za brzuchy.
– Kurt, słyszałeś tę historię? – spytał Hans swojego kolegę z Liegnitz
– Słyszałem, ale śmieszna ta opowieść. Fajna przygodę miał twój tata.
– Kurt, ja pierwszy ją słyszałem.
– Ej Hans, jak to? Przecież razem jej słuchaliśmy.
– Nie Kurt, tato opowiadał mi ją rok temu jak wrócił z polowania.

Sebastian Mierzwa 2021


1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.